Myślę, że każdy nauczyciel wie, jak używać flashcards podczas zajęć ze starszymi dziećmi. Moi uczniowie lubią powtarzać po mnie słowa zapisane na kartach na różne sposoby, czy zgadywać jaką kartę wyłożę lub jaką zabrałam; dopasowywanie słów do obrazków na czas również jest dla nich ciekawym zajęciem. Jeśli chodzi o przedszkolaki, flashcards stanowiły nierzadko podstawę moich zajęć. Można ich używać na wiele sposobów.
Jak już wspominałam we wcześniejszych postach, używałam zestawu Cookie and Friends (muszę się przyjrzeć Cheeky Monkey, który poleciliście). Zabawę z flashami zaczynałam od wyjęcia kangurzycy Lulu, w której torbie w magiczny sposób pojawiały się karty, kiedy dzieci zamykały oczy. Dzieci kolejno wyciągały jedną kartę i nazywaliśmy słowo powtarzając je na różne sposoby. Po tym wprowadzeniu przychodził czas na gry.
- What is missing? - dzieci zamykają oczy, zabieramy jedną kartę i pytamy, co zniknęło. Możemy też poprosić jakiegoś ucznia o zabranie karty.
- Memory - mając dwa zestawy kart można zagrać z dziećmi w memory (ze starszymi można grać zestawem obrazek-słowo).
- Snap the card - po wypowiedzeniu słowa z karty dzieci mają za zadanie klepnąć odpowiedni obrazek.
- Find the card - rozkładamy karty w sali, włączamy piosenkę (najlepiej związaną z kartami), kiedy zatrzymujemy nagranie, wypowiadamy słowo, które dzieci muszą odnaleźć.
To zadanie robiłam też w taki sposób, że kserowałam karty tak, aby było tyle, ile dzieci w grupie. Kiedy zatrzymywałam muzykę dzieci musiały znaleźć kartę, o którą proszę i usiąść na niej (sit on the card).
- Throw a pea-bag at the card - rozkładamy flashe w rzędzie z odstępami, prosimy dzieci aby rzucały woreczkiem z grochem z danego miejsca w odpowiednią kartę.
- Chinese whispers - czyli głuchy telefon, mówimy jednemu dziecku na ucho słowo, dziecko szepcze je do kolejnej osoby w kole, ostatnia osoba ma za zadanie odnaleźć odpowiednią kartę.
- Pick and show - dziecko wybiera kartę i pokazuje dzieciom poprzez ruch lub rysując, co na niej jest, reszta zgaduje.
Jak widzicie zabawy z flashcards mogą zająć sporą część zajęć. Są idealnym sposobem na naukę pierwszych słówek.
U mnie istny szał (i w 2 klasach i u przedszkolaków) wywołuje zabawa "secret card" (z "Treetops'a", zmodyfikowana przeze mnie na punkty). Dzielę dzieciaki na 3 drużyny (po ok.7-8 osób), po czym z kilku kart z danego zagadnienia (np. jedzenie) jedną odkładam. To moja "sekretna karta", którą (tzn. słówko z niej) muszą odgadnąć dzieci. Każda z drużyn ma kilkanaście sekund na "namówienie się" po czym zgaduje co jest na sekternej karcie (drużyny mogą wymienić to samo słówko, nie przeszkadza to w niczym). Wysłuchuję propozycji wszystkich drużyn po kolei. Jeśli za pierwszym razem któraś drużyna odgadnie słówko, otrzymuje 3 pkt. Jeśli nikt - jest 2. runda za 2 pkt i potem 3. za 1 pkt. Jeśli nikt nie odgadnie po trzech rundach, nie ma punktów. Ja oczywiście stopniuję napięcie, jeśli któraś drużyna zgadnie - mówię, że ktoś odgadł, potem centymetr po centymetrze odsłaniam kartę. A potem jest wrzask radości:) Ważne, żeby na samym początku gry ustalić, ile słówek będzie odgadywanych (ja zwykle robiłam 5-6) i nie dać się namówić na "jeszcze jedną";) Aha, karty nieodgadnięte oczywiście pokazujemy po każdej rundzie - są podpowiedzią dla uczniów, które z wyrazów nie są na sekretnej karcie. Fajna jest ta zabawa, słówka "powtarzają się same", emocje są szalone bo liczba punktów może się zmienić w ostatniej chwili.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wiosennie:))
Super ta zabawa! Domyślam się, że dzieciom się bardzo podoba! Gorzej, jeśli mamy w grupie maluchy, które kiepsko sobie radzą z przegraną ;-) Miałam kilku 'płaczków' z powodu przegranej, szybko się uspokojali przy kolejnych zabawach, ale kosztowało mnie to trochę nerwów.
UsuńZawsze trafią się jacyś "płaczkowie", ale daję radę. Nie mam supersposobu, ale nauczona doświadczeniem, że mogą być dąsy, zaczynam zwykle od "umowy": pytam dzieci, 1. czy mają ochotę zagrać w daną zabawę 2. czy chcą na punkty/odpadanie (nie zawsze mają ochotę) 3. ustalamy, że jeśli gramy na punkty, to akceptujemy wynik. Rozmawiam z dziećmi poważnie, na znak zgody podnoszą ręce. Po takiej deklaracji-umowie chyba się nie zdarzyło, żeby ktoś płakał. Inna sprawa to "obrażalscy" - zazwyczaj wiem kto może "strzelić focha" i np. pytam z szerokim uśmiechem przed zabawą "To co Piotruś, nie obrażamy się jakby co, prawda?";) Nie wiem czy to "pedagogiczne", ale takie "wzięcie pod włos" dobrze działa:) No i znowu się rozpisałam! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńA widzisz! To u mnie gorzej, bo dzieci myślą, że odzennie z Londynu na lekcje przylatuję :-D English only- nie ma miejsca na poważne rozmowy :-(
OdpowiedzUsuńHej :) ostatnio pytałaś o program do worksheets - zapraszam na mój mail: englishspiewajaco@gmail.com
OdpowiedzUsuńThanks :) I use these techniques, but it's very nice to have them in the video version :)
OdpowiedzUsuń